środa, 26 czerwca 2013

Mahjong

       Ostatniego bloga zaczynalam od wspomnienia, ze dosc trudno wraca mi sie do domu, ze wzgledu na panujacy ogolny chaos. Zeby nie byc goloslowna nagralam krotki filmik pogladowy na skrzyzowaniu obok domu i uwierzcie mi to jest spokojna droga. W tym drugim mozecie zwrocic uwage na brak chodnikow, przez co ciagle trzeba sie ogladac za siebie, czy akurat mnie cos nie rozjezdza.



      No i przypomnialo mi sie, ze dzis bylo moje pierwsze trzesienie ziemi, ktore niestety przegapilam, bo za bardzo wciagnela mnie ksiazka. Zorientowalam sie juz po fakcie, kiedy kolega z pracy przybiegl z rekami w gorze, krzyczac "earthquake, run, run" i wydaje mi sie, ze tylko dlatego, ze zadawalam dosc sporo pytan na ten temat wczesniej. Jak pozniej sprawdzilam, to byla tylko "jedynka" w skali, wiec odczuwalna jako lekkie drzenie, a obiecali mi, ze przy "czworce" juz sie przestrasze. Tym bardziej, ze pracujemy na 10. pietrze. Co do kataklizmow, to dostalam rowniez porady, co robic w razie jakby byl tajfun, albo silniejsze trzesienie. Wiec jesli by sie cos dzialo, to mam najpierw otworzyc drzwi i lodowke...tez mnie to rozsmieszylo na poczatku i ze WTF, ale tlumaczenie, ze jesli cos by sie posypalo z gory, to jednak lepiej miec otwarte drzwi do ucieczki, niz zagruzowane, no i dostep do jakiegokolwiek jedzenia, chyba ze interesuje mnie survival w stylu Bear'a Gryllsa, jakis maly kotek, karaluch, cos.. A po drugie, o ile dobrze zrozumialam, to mam wyjsc na ulice i schowac pod czyms glowe.. A moze to mialo byc, ze jednak wbiec do pomieszczenia? Hmm, chyba musze dopytac. W kazdym razie mam nadzieje, ze do zadnych skrajnosci pogodowych nie dojdzie i marszu na azymut nie bedzie.

     Moje kolejne przemyslenia sa takie, ze moje nowe kolezanki sa chyba lepsze od tych starych, bo na pewno te stare nie potrafia takich rzeczy!



    I co najsmieszniejsze, sa to dwie z trzech nowo poznanych dziewczat, prezentujace swoje talenta na metrze kwadratowym, wiec co musi umiec cala reszta? Dla tych bardziej zainteresowanych umiejetnosciami moich nowych kumpel wstawiam recytacje (choc byc moze to jest piosenka, ciezko stwierdzic) fragmentu chinskiej opery. 


   A tak mowiac prawde, to obie panie studiuja kierunek "chinska opera", do ktorej dostalam zaproszenie na za miesiac. I zdjecie jak Cindy wyglada w czasie spektaklu (zdjecie wzielam z jej facebooka). Mam nadzieje, ze uda mi sie takie zrobic na zywo.

https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos
-ak-prn1/312787_529926740353959_230046021_n.jpg
     I jeszcze maly ukladzik, ktorym raczej pokazuje, ze tajwanskie dziewczyny lubia sie smiac i uwierzcie mi robia ta bardzo czesto i zarazliwie.



       Na poprzednie niedzielne popoludnie zostalam zaproszona do gry w Mahjong. Pewnie wiekszosc z Was grala nie raz w to na komputerze, ale pewnie jak i ja nie zdawaliscie sobie sprawy, ze mozna w to grac "w realu". Zasady sa zupelnie inne, ale sam widok tych klockow dawal jakies zabawne uczucie znajomosci tematu. Trudno mi tez bylo sie szybko tej gry nauczyc, bo nikt nie byl w stanie wytlumaczyc mi jej po angielsku, wiec metoda prob i bledow po 2 godzinach prawie ogarnelam. 





          Jedna minuta niezbyt dynamicznej gry dla bardziej dociekliwych. Ogolnie chodzi o dobieranie klockow i probe uzbierania 3 razy trzy cyfry z rzedu (bo te krzaki to cyferki) tj. 4,5,6 a do tego musi byc jedna para tj. 2 i 2. Za kazdym razem po losowaniu jeden klocek z wlasnej puli sie odrzuca, wiec trzeba pokombinowac. Chyba nie za najlepiej tlumacze?




      Moje najwieksze kulinarne doswiadczenia najczesciej maja miejsce w weekendy, bo wtedy idziemy wszyscy razem do roznych restauracji . Jednak w tygodniu jak sie okazalo, mam dosc spory problem z jedzeniem, bo nie jestem w stanie sama zamowic nieczego na ulicy (procz sushi pod domem), a jak ide do supermarketu, to jedyne czego jestem pewna to slodycze. Jest malo produktow z angielskimi dopiskami, wiec bywa, ze niektore smakolyki kupuje w ciemno i dopiero w domu okazuje sie czy to jest slodkie, slone, czy kwasne.  Ponizej jedna z dziwniejszych zjedzonych ostatnio przeze mnie rzeczy. I jak patrze na to zdjecie, to we wlasnych oczach widze jakis pierwotny szal, czyz nie?


         Jest to czyjas noga i nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby na koniec nie wciskalo sie patyczkow w te kosc, zeby rozepchac dziurke i wlewalo do niej rosolek, a pozniej pilo bezposrednio przez slomke. Ochyda co? A jakie dobre bylo. Serio!

        Widoki z wypadu nad morze, ktore jest niesamowicie cieple nawet o 18 godzinie wstawialam juz na fb, ale moze sa tu jednak jacys przypadkowi zafascynowani czytelnicy, wiec powiele sie i pokaze je jeszcze raz a i  dorzuce jakies nowe.








     To tyle z nadmorskiej przygody. Na koniec chcialam zadedykowac filmik wszystkim fanom pierogow. Nie jest to nic spektakularnego, ale fajnie sie patrzylo na ten rytm.




3 komentarze:

  1. Ta noga, ten rosół, nie wiem jak głodny musiał bym być żeby tego dotknąć.

    Trochę mają masakrę z tym ruchem ulicznym. Z tego co pokazałaś, to przy każdym stoisku z jedzeniem stoi 10 skuterów.

    Dziewczyny mają dość dziwny sposób na zabawę ale kto co lubi :D

    Sprawdź zasady gry na necie może znajdziesz jakiś normalny opis.

    Dobrze, że wrzuciłaś fotki z nad morza, bo nie mam twojego FB :)

    Damn, ale ta noga... bleh... znów przeleciałem do góry i znów mnie obrzydziło .-.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te skutery zastawiaja wszystkie przejscia i nie interesuje ich, co zrobi pieszy. A smak tej nozki przypominal mi jak mama dawala czasem kostki z rosolu, zeby wyssac z nich rosolek. Serio, to bylo bardzo dobre!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja grywam w takiego Mahjonga już od jakiegoś czasu ;D 1,5 roku temu dostałam cały zestaw na urodziny, z Kubą wciągnęliśmy w to dwójkę znajomych i lubimy sobie w to popykać, chociaż faktycznie rozkmina dotycząca reguł gry była spora :D

    OdpowiedzUsuń